"Zabierz mnie do siebie"
Jest
wielkie prawdopodobieństwo, że jestem jedyną osobą w Las Vegas, która spędziła
swoje 21 urodziny na przeprowadzce. Nie chciałam imprezy na której musiałabym
udawać, że jestem zadowolona z mojego niby idealnego życia i kocham fakt, że ci
wszyscy ludzie przyszli celebrować moją pełnoletniość jakby miało to dla mnie
jakieś znaczenie. W moim życiu ostatnio największym priorytetem była kolejna
ucieczka i skoro udało mi się spełnić to życzenie dlaczego miałam skupić się na
czymś innym? Wiem, że większość populacji świata mogłoby uznać mnie za
wariatkę, ale ludzie podążający swoimi ścieżkami doskonale mnie zrozumieją.
Justin, czyli mój współlokator okazał się najlepszą osobą na świecie jaka mogła mnie spotkać. Nie pytał za wiele, ale interesowała go moja osoba i był skory
do pomocy. Wczoraj przenosiliśmy ostatnie pudła z mojego pokoju a potem cały
wieczór jedliśmy pizzę opowiadając sobie przeróżne plotki na temat okolicy
jakie dotąd usłyszeliśmy. Świetnie się dogadywaliśmy i czułam się przy nim
niezwykle swobodnie. Dowiedziałam się, że jest ode mnie rok starszy i pracuje
jako asystent fotografa. Wspominał o tym, że miał młodszą siostrę, ale nie
chciałam pytać co się z nią stało bo zawsze w takich sytuacjach ludzie
zaczynają się interesować moją rodziną, a ona to ostatnia rzecz o której mam
zamiar rozmawiać.
Spędziliśmy dzisiaj pierwszą noc w nowym
mieszkaniu i przyznam, że dawno się tak nie wyspałam jak dzisiaj. Ubrałam się w
rozciągnięty t-shirt i wygodne spodenki po czym rozsunęłam drzwi od mojego pokoju by
zabrać się za przygotowywania śniadania. Gotowanie było moją pasją jeszcze
kilka lat temu, ale przepełniona stresem zapomniałam o rzeczach, które
sprawiały mi radość. Lodówka nie była jeszcze gotowa do użytku bo szczerze mówiąc
kupiliśmy kilka podstawowych rzeczy i przerzuciliśmy się na pizzę. Zamknęłam ze
zrezygnowaniem jej drzwiczki i cofnęłam się kilka kroków do swojej torebki, która
wciąż leżała na blacie od wczoraj. Wyciągnęłam jakąś karteczkę i zapisałam na
niej „Poszłam po zakupy. Jak wstaniesz
zrób kawy. Dzień dobry J” zabrałam swoje
rzeczy i szybko zakładając trampki wyszłam z mieszkania. Świeże powietrze
uderzyło mnie od samego wyjścia z budynku. Wyjście na dwór krótko po
przebudzeniu to jedno z moich ulubionych czynności. Odpaliłam papierosa i
ruszyłam w kierunku supermarketu. Miasto jest ogromne, ludzi jest więcej, niż
możecie sobie wyobrazić w jednym miejscu jednocześnie, ale jeśli chcecie
zniknąć.. nie zwracać na siebie uwagi to uważam, że nie ma lepszej metropolii.
Moją uwagę zwrócił mężczyzna, który rozdawał młodym ludziom ulotki z cwanym
uśmiechem na ustach. Chciałam go ominąć, ale nagle stanął przede mną i
zablokował mi drogę. Spojrzałam mu w twarz nieco przerażona, ale wolałam tego
nie okazywać.
- Umm… Słucham? – wydusiłam z siebie niepewnie unosząc brew
ku górze.
- Weź ulotkę. Szukamy kelnerki do nowego klubu nocnego.
Jeśli masz skończone 21 lat to myślę, że przyjmą Cię od ręki. Nadajesz się. –
dalej uśmiechając się w ten sposób, który mógłby przerazić mnie, gdyby nie był
to ranek a dookoła było tysiące ludzi podsunął bliżej mnie ulotkę na której
wyraźnie pisało, że szukają pracownika. Wzięłam ulotkę i przeczytałam ją
dokładnie.
- Co takiego mam w sobie,
że uważasz, że bym się nadawała? – Mój głos wyraźnie złagodniał a na
twarzy mężczyzny zauważyłam, że nie spodziewał się ode mnie takiego pytania.
- Jesteś piękną kobietą nawet w tych beznadziejnych
ubraniach. Uważam, że masz świetną figurę. Masz szansę sporo zarobić dodatkowo
na napiwkach. Poza tym większość naszych dziewczyn to cycate blondynki.
Będziesz się wyróżniać a to bardzo ważne.
- Doskonale zrozumiałam, że brakuje mi piersi. Zastanowię
się i jak się zdecyduje to przyjdę. Mam się na Ciebie powołać?
- Każdy ma swój ideał. Mnie większe nie potrzebne. – i jakby
kompletnie mnie tu nie było jego wzrok utknął na moich piersiach. Po krótkiej
chwili przeniósł wzrok na moje oczy – Mam na imię Sebastian. – i odszedł.
Zaśmiałam się sama do siebie i spojrzałam jeszcze raz na
ulotkę. Schowałam ją do torebki i w końcu weszłam do sklepu. Kupiłam jakiś
chleb, kilka bułek, warzywa, trochę past do kanapek, kilka innych niezbędnych
składników oraz coś do obiadu i płacąc wyszłam od razu kierując się do
mieszkania. Od wejścia czekał na mnie przepiękny zapach kawy, który
zawdzięczaliśmy naszemu nowemu ekspresowi do kawy a przy wysepce w kuchni
siedział Justin, który zapomniał chyba, że nie mieszka tutaj sam i nie założył
koszulki. Oczywiście nie zamierzałam narzekać . Klepnęłam współlokatora w nagie
plecy wolną ręką i rozłożyłam torby przed nim. Uśmiechnęłam się cwaniacko i
oparłam o blat stając przy tym naprzeciwko niego.
- Skoro ja zrobiłam zakupy i przytachałam je tutaj to teraz
liczę, że w nagrodę otrzymam pyszne śniadanie. – Puściłam mu oczko próbując
wykorzystać moje wdzięki. Nie ukrywam, że komplementy, które usłyszałam nie tak
dawno od tajemniczego Sebastiana wpłynęły na mnie budująco.
W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech. – Zachowujesz się
jakbyś miała bardzo udaną noc, ale jestem przekonany, że te ściany nie są tak
grube, że nie usłyszałbym tego.
- Jeśli będę miała ochotę się z kimś zabawić na pewno
zostaniesz wykopany na kilka godzin. – zaczęłam wywracając oczami. – A tak
właściwie spotkałam dziwnego faceta, który zasugerował mi, że jestem
wystarczająco kształtna, żeby zatrudnić się jako kelnerka w klubie nocnym.
- Wystarczająco kształtna? Jesteś święcie przekonana, że
chodzi o stanowisko kelnerki? Brzmi mi nieco podobnie do innej profesji..
- Bardzo zabawne. Śniadanie przypominam. – Niczym na rozkaz
Justin wstał i zaczął rozpakowywać zakupy i szybko wziął się za przygotowanie śniadania.
Usiadłam na jego poprzednim miejscu i wzięłam do ręki swój kubek z kawą. –
Praca mi się przyda. Jeśli okaże się, że jest to podejrzane to po prostu
zrezygnuje. Brzmi logicznie?
- No nie wiem.. Często klubami nocnymi zarządzają ciemne
typki, które tak łatwo nie dają się spławić. Jak potrzebujesz pracy mogę
pogadać z szefem czy nie potrzebuje jeszcze kogoś..
- Mieszkamy razem, więc sądzę, że gdybyśmy mieli razem
pracować to prędzej czy później byśmy się pozabijali. Przejdę się tam w
weekend. Zobaczę jak wygląda tam impreza i jak mi się spodoba pogadam z kim
trzeba.
Nie usłyszałam odpowiedzi, ale podsunął mi talerz z pięknie wyglądającymi kanapkami.
Uśmiechnęłam się przepraszająco i zabierając śniadanie uciekłam do swojego
pokoju. Potrzebowałam chwilę samotności. Godzinę później usłyszałam jak Justin wychodzi
gdzieś bez słowa, więc wystawiłam głowę za drzwi i zauważyłam, że na lodówce
wisi kartka z napisem „Poszedłem do
pracy. Będę wieczorem. Wyjdź gdzieś dzisiaj i baw się dobrze J”.
Mimowolnie się uśmiechnęłam i przeczesałam swoje włosy ręką. Ciekawe niby dokąd.
Ubrałam się w obcisłą koszulkę, moje ulubione boyfriend’y,
szpilki, chwyciłam do ręki marynarkę i wyszłam z mieszkania kierując się ku
klubowi. Długo się zastanawiałam czy powinnam tam pójść, ale postanowiłam, że
dzisiaj po prostu pójdę się zabawić. Zaskoczyła mnie ogromna kolejka, która
wyglądała jakby nie miała końca. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś
sposobu dostania się tam szybciej, ale żadnej ciekawej opcji nie zauważyłam. Po chwili namysłu podeszłam do bramkarza
i skłamałam, że jestem umówiona na rozmowę z Sebastianem. Ten wielki byk posłał
mi szeroki uśmiech i robiąc mi przejście, żebym mogła wejść do środka
powiedział, gdzie mogę go znaleźć. Puściłam mu oczko i omijając całą kolejkę
weszłam do środka. Muzyka była głośna, ale DJ robił świetną robotę, gdyż od
samego wejścia czułam, że parkiet jest mój. Podeszłam do baru i zamówiłam
drinka. Przypomniało mi się jak Sebastian mówił, że w klubie pracują głównie
blondynki i wcale mnie tym nie okłamał. Wyglądałam wśród nich całkiem zabawnie.
Bez większego zainteresowania moją osobą jakaś dziewczyna podstawiła mi pod nos
trunek i zajęła się innymi klientami. Odwróciłam się w stronę parkietu i
obserwowałam bawiących się ludzi. Nie miałam zamiaru być gorsza. Szybko
opróżniłam szklankę i ruszyłam na parkiet. Nie potrzebowałam partnera,
doskonale potrafiłam bawić się sama. Muzyka i śladowa ilość alkoholu w moim organizmie pomogła mi się szybko nastroić. Co jakiś
czas podchodził do mnie jakiś mężczyzna i nachalnie ocierał się o mnie swoim
śmiesznym w rozmiarze sprzętem a ja udawałam, że mi się to podoba a potem
znikałam w tłumie. Co jakiś czas wychodziłam po kolejnego drinka, żeby bawić
się jeszcze lepiej. Byłam na środku parkietu i bawiłam się sama, kiedy nagle
poczułam w pasie jakieś objęcie. Odwróciłam się i zobaczyłam Sebastiana. Nie
wiem jak duży przypadek musiałby to być, żeby przypadkiem mnie zaczepił dlatego
nie zamierzałam ukrywać mojego zaskoczenia. Było tak głośno, że nie odezwał się
słowem bo doskonale zdawał sobie sprawę, że wcale go nie usłyszę. Puścił mi
tylko oczko a ja zaczęłam bawić się dalej. Resztę wieczoru spędziliśmy razem.
Tańczyliśmy mniej i więcej odważniej co jakiś czas wychodząc napić się
kolejnego trunku. Tym razem piłam za darmo. Było mi to na rękę.
- Wiedziałem, że przyjdziesz, ale nie sądziłem, że zobaczę
Cię tak szybko.
- Nie sądziłam, że tak zapadłam Ci w pamięć. Dzisiaj
przyszłam się dobrze bawić dlatego musisz dobrze umilić mi czas. – Byłam już
wstawiona , w takim gorącu nie potrzebowałam wiele. Nawet nie wiem kiedy
zaczęliśmy się całować. Jego dłonie czułam na moim tyłku cały czas, ale jeśli
ktoś zapytałby mnie czy przeszkadzało mi to z pewnością odpowiedziałabym, że
ani trochę. Kilka godzin i kilkanaście drinków później pożegnałam się z
Sebastianem biorąc od niego jego prywatny numer i wyszłam przed klub.
Potrzebowałam powietrza bo bałam się, że drink więcej i mogłabym odpłynąć.
- Jocelyn! – usłyszałam kiedy zaczęłam kierować się do mieszkania, więc gwałtownie odwróciłam
się w kierunku głosu i zobaczyłam biegnącego do mnie Sebastiana. – Nie pozwolę
Ci wracać samej, jeszcze mogłoby Ci się coś stać. Jedziemy do mnie czy do Ciebie? – przytulił mnie mocno do
siebie.
- Zabierz mnie do siebie. – szepnęłam składając mu kolejny
pocałunek. Wezwał taksówkę i już chwilę później byliśmy w drodze do niego.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i kolejny rozdział! Napisałam go dzisiaj ponieważ poczułam dziwną inspiracje. W końcu poznajemy kolejną osobą z obsady, którą jest Sebastian. Obiecuje Wam, że jednocześnie pokochacie i znienawidzicie go. Jakie macie odczucia co do niego? Swoją drogą zauważyłam, że jest dziwny problem z wejściem w bohaterów i spróbuje to jakoś wykombinować, żeby zadziałało :) Jestem wyjątkowo zadowolona z rozdziału i mam cichą nadzieję, że dalej będzie pisać mi się równie przyjemnie! Powiedzcie mi co sądzicie o tym rozdziale? Byłoby mi bardzo miło, gdybyście więcej komentowali albo do mnie pisali bo czuje jakbym pisała sama dla siebie :(